Myślenie w kategoriach projektów, czyli raczej krótkotrwałych przedsięwzięć, z datą rozpoczęcia i zakończenia, ze swoim budżetem, składem osobowym, itd jest coraz bardziej dominującym sposobem myślenia w biznesie. Nie jest to jednak sposób myślenia bliski mojemu sercu. Oczywiście jest sporo sytuacji, kiedy zarządzanie projektami jest przydatne, ale nawet w takich sytuacjach ograniczenie się do niego jest zwodnicze. Na przykład typowym projektem jest organizacja konferencji, jednak całe życie naukowe powinno odbywać się między konferencjami i im silniejsze więzi mają uczestnicy poza konferencjami, tym lepsze są same konferencje.
Tak się składa, że oba „projekty”, które są mi obecnie najbliższe wymagają stałego działania, nie są więc projektami w ścisłym tego słowa znaczeniu. Uruchomienie ich może być jednak projektem, do którego potrzeba zespołu i środków.